niedziela, 27 stycznia 2013

Big in Japan!


Co Cię najbardziej zaskoczyło/zadziwiło w Japonii?
Dwa tygodnie w Kraju Kwitnącej Wiśni to zbyt mało, by powiedzieć wiele na temat Japonii i Japończyków. 
Zwłaszcza kiedy oczy oraz serce skupione są na zupełnie czymś innym. Mogę jednak z uśmiechem na twarzy i górą Fudżi w pamięci opisać Wam swoje pierwsze wrażenia – a wierzcie mi – było ich naprawdę wiele.

Przede wszystkim to nowe smaki, którymi codziennie karmiłem swoje kulinarnie rozrośnięte ego. Okonomiyaki, onigiri, tempura, takoyaki no i oczywiście sushi. Kuchnia japońska jest po prostu przepyszna!
Ilość mangi i anime w życiu publicznym jest wręcz niewyobrażalna. Kolory, wrzaski i narysowane panienki są po prostu wszędzie. Od proszków do prania aż po kondomy!


Ceny! I to wysokie! Jeśli myślicie, że w Polsce panuje populistyczna drożyzna to jesteście w błędzie! Jeśli nie macie co zrobić z wolnym groszem- Japonia już na was czeka. A wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? To że można znaleźć tam takie rzeczy, wyjęte wprost z waszej wyobraźni, że ich cena zupełnie nie ma znaczenia! Tylko konto czasem zbyt szybko topnieje...



Jak odbierasz Japończyków?

Japończycy są dla mnie wielką zagadką, którą odkrywałem każdego dnia na nowo. Najpierw nieśmiali i unikający jakiegokolwiek kontaktu. Nie spojrzą Ci prosto w oczy, nie trącą Cię w ramię na przejściu dla pieszych (nawet tym najtłoczniejszym) i bez słowa zejdą Ci z drogi, byś nawet na chwilę nie zwrócił na nich uwagi. 


Z drugiej jednak strony, gdy już skłonią się w pas i przedstawią się Tobie - kiedy już nie mają drogi ucieczki – potrafią uderzyć słowem jak nikt inny. Wypowiadane przez Japończyków opinie oraz zadawane przez nich pytania zapamiętam na długo. Oto niektóre z nich:
- Jesteś bardzo wysoki. Czy Twoje łóżko nie jest dla Ciebie za krótkie? (po wnikliwej ocenie mojej postury)
- Jesteś podobny do Ewana McGregora! (stwierdzenie poparte zdjęciem aktora na obowiązkowym w Japonii iPhonie)
- Jesteście oboje tacy piękni i kawaii!(po niecałych pięciu sekundach od poznania mnie, w towarzystwie mojej Magdy)


Trzecia cecha jaka rzuciła mi się w oczy to niesamowita uprzejmość i poszanowanie cudzej własności. Nikt nigdy z takim namaszczeniem i skupieniem nie pakował mi zakupów przy kasie. Żaden właściciel restauracji w Polsce nie żegnał mnie na kolanach kiedy wychodziłem z lokalu. Nie zdarzyło mi się również w żadnym innym kraju, by ktoś tak bardzo dziękował za zaproszenie na wspólną kolację.


Jacy więc są moim zdaniem Japończycy? Są zupełnie inni od nas. Każdy już jednak sam powinien zdecydować czy to dobrze czy źle. Ja byłem nimi zachwycony!

Czy chciałbyś wrócić do Japonii?

Już kilka dni przed powrotem do domu to pytanie pojawiło się w mojej głowie. Postanowiłem, że nie będę szukał odpowiedzi, tylko poczekam aż przyjdzie do mnie sama. Smakowałem więc kolejne potrawy starając się zapamiętać każdy kęs, każdy niepowtarzalny smak. Przechadzałem się po Tokio rozglądając się dookoła, by jak najwięcej widoków zachować dla siebie. Śmiałem się i rozmawiałem do wschodu słońca z dwoma pięknymi dziewczynami, dzięki którym ten wyjazd był czymś wyjątkowym


Czy chciałbym więc tam wrócić? Uważam, że widzimy, odczuwamy i smakujemy coś „po raz pierwszy ”, zaledwie jedyny raz w życiu. Z moim wyjazdem do Japonii było dokładnie tak samo. Odbyłem jedną z najpiękniejszych podróży- zaskakującą, niezwykle barwną, do tego przyprawioną wielką ilością przyjaźni i miłości. 

Zatem jeśli ktoś mógłby mi obiecać, że mój powrót do tego miejsca będzie taki jak za pierwszym razem – wsiadam w samolot i już jutro jestem na miejscu.

Jeżeli więc znajdziecie kogoś kto złoży mi taką właśnie obietnicę, to proszę - skierujcie go do mnie. 

Dlaczego sam go nie poszukam? Bo własnie idę się pakować!


powitalne sushi :)
tradycyjna purikura :)
wszechobecna manga


Tokio, Shibuya
Tokio, Asakusa
losowanie wróżby przed świątynią
zła wróżba Madzi... ;)







Okonomyiaki
w koreańskiej knajpce

piątek, 11 stycznia 2013

Znalezione w Japonii...

     Jak każdą dziewczynę na świecie i Japonkę ogarnia czasem szał wyprzedaży. O ile na zachodzie przeceny są dość przewidywalne, a zakup upragnionej rzeczy po niższej cenie, można wręcz zaplanować, tak w Japonii rzecz ma się nieco inaczej. W Kraju Kwitnącej Wiśni, dokładnie każdego pierwszego i drugiego dnia stycznia możemy kupić przysłowiowego kota w worku. Noworoczną tradycją jest tu bowiem kupowanie tak zwanych "lucky bags" (jap. fukubukuro). Są to przygotowane wcześniej przez sklepy, zamknięte paczki-niespodzianki, których zawartość jest często w bardzo atrakcyjnej cenie. Można je znaleźć dosłownie na każdym kroku, począwszy od spożywczego, przez sklep z ciuchami, czy elektroniką, a na sex-shopie skończywszy. Warunek jest jeden: tak naprawdę nie mamy pojęcia co znajduje się w środku. W przypadku sklepów odzieżowych możemy sugerować się tylko rozmiarem, a w Yodobashi (sieć sklepów ze sprzętem elektornicznych) wybieramy przedział cenowy. 
    I my zapragnęłyśmy szczęśliwej paczki, jednak popularność rozmiaru "S" w Japonii pokrzyżowała nasze plany ;)







niedziela, 6 stycznia 2013

Home Alone


    Już w połowie listopada rozpoczyna się celebrowanie Bożego Narodzenia w Japonii. Po kilku dniach z każdej wystawy uśmiecha się do nas Św. Mikołaj, a na ulicach pojawiają się świąteczne drzewka, przystrojone wielobarwnymi światełkami. Wydaje się to być zaskakujące, ale Japończycy obchodzą to chrześcijańskie święto powszechnie i z entuzjazmem. Z racji wyznawanej w Kraju Kwitnącej Wiśni religii nietrudno się jednak domyślić, że tylko dla znikomego procentu Chrześcijan (0,7 % populacji) jest to święto religijne. Odpowiedź na tę kwestię jest prosta: komercjalizacja i względy czysto handlowe. Nieznajomość religijnego znaczenia tych świąt, zupełnie nie przeszkodziła Japończykom przejąć i nieco przekształcić tradycyjne Boże Narodzenie na swój sposób.  Nie obchodzi się go tutaj jak u nas, rodzinnie, z najbliższymi. Co więcej dzień ten (25.12.) traktowany jest tutaj jak Walentynki (!). Młodzi, samotni Japończycy wręcz nie przepadają za tym świętem, często spędzając je w pracy. Nie jest to bowiem  dzień wolny, a jedyną wyróżniającą go od innych tradycją jest zakup tak zwanego kurismasu keeki (fonetycznie „christmas cake”) i drobnych prezentów dla dzieci. Wigilię świętują głównie zakochani, dla których jest to dobra okazja, by poprosić ukochaną o rękę, czy wyznać uczucia. Nic więc dziwnego, że w tym czasie popularne restauracje pękają w szwach, a zdobycie stolika bez rezerwacji praktycznie graniczy z cudem.



     W Japonii znacznie ważniejszy jest ostatni dzień roku. 28 lub 29 grudnia Japończycy zaczynają wielkie porządki, a 31 grudnia szturmują centra handlowe i sklepy, przygotowując się do noworocznej, bardzo uroczystej kolacji. Tym razem przy stole gromadzi się najbliższa rodzina, aby następnego dnia rano wspólnie udać się do świątyni na modlitwę.

                                ***

    Dla nas tegoroczne święta były szczególne – pierwsze takie spędzane z dala od domu. Mimo, że dookoła dzwoniły dzwoneczki, migotały światełka i przygrywały amerykańskie kolędy, nam kompletnie nie chciało się świąt. Zapewne dni te przeszłyby bez echa lub nawet, w japońskim stylu, w pracy, gdyby nie niesamowita przesyłka lotnicza z Polski. 21 grudnia do Tsukuby zawitał Jarek (mąż Madzi H.)! Ku naszej ogromnej radości przywiózł ze sobą nie tylko walizkę wypchaną po brzegi polskimi smakołykami, ale też całą magię i atmosferę świąt. Wigilię spędziliśmy więc wspólnie, w trójkę, przy japońsko-polskim stole. Oprócz polskiego barszczu i pierogów (japońskich) z grzybami, były też owoce morza, sushi, opłatek, prezenty, kolędy i tradycyjnie „Kevin sam w domu”.
Pewnie nie zdarzy nam się już jeść kolacji wigilijnej pałeczkami;)







tradycyjna dekoracja świąteczna












Home Alone ;)

Maria-san i Jezus-kun :)