Japończycy mają wręcz upodobanie w przepraszaniu za każdą, nawet
najmniejszą błahostkę. „Sumimasen” (jap. przepraszam) słyszymy tutaj na każdym
kroku, a nasi japońscy bracia przepraszają dosłownie za wszystko. Zdarzyło nam
się usłyszeć przeprosiny od kierowcy autobusu, który aby uniknąć wypadku ostro
zahamował. Przyzwyczajone do poznańskiej komunikacji miejskiej tylko mocniej
złapałyśmy najbliższą poręcz, kiedy z głośnika dobiegł donośny głos kierowcy
przepraszający wszystkich pasażerów. Mijając obsługę wielkich samoobsługowych
sklepów słyszymy „sumimasen” kilka razy, zanim jeszcze zauważymy istnienie jego
autora – „sumimasen”, że układam jajka akurat wtedy kiedy chce pani przejść
obok tej półki, „sumimasen”, że karton od soku jest lekko zgnieciony, „sumimasen”, że skończył się szpinak itd.
Przeprosinom zawsze towarzyszy firmowy, głęboki ukłon, a Japończycy
podchodzą do nich zawsze ogromnie poważnie. Całkiem niedawno, Minami
Minegishi z japońskiego girlsbandu AKB48, w ramach przeprosin za
swoje zachowanie obcięła włosy. Złamała bowiem zespołową zasadę i spędziła noc
ze swoim chłopakiem. Dziewczyna nie mogąc znieść świadomości odrzucenia przez
koleżanki z zespołu, fanów i społeczeństwo nakręciła czterominutowy film,
w którym przeprasza za swoje zachowanie oraz obcina długie włosy, wyrażając
w ten sposób swój żal.
Od 2009 roku 10 grudnia obchodzony jest Narodowy Dzień Przeprosin, a na
specjalnie stworzonej stronie internetowej można za pośrednictwem
pięknych Japonek wyrazić swoją skruchę.
Dla kontrastu, japońskiemu społeczeństwu bardzo trudno jest przyznać się do
ciemniejszych kart historii kraju, takich jak zbrodnie wojenne i okrucieństwo,
którym zasłynęli w czasie wojen. W czasie II Wojny Światowej armia
cesarska utrzymywała w Azji 2000 domów publicznych, do których najpierw
trafiały japońskie kobiety, a gdy zaczęło ich brakować – zaczęto sprowadzać je
z Korei, czy Chin (mówi się o 200 tysiącach kobiet, ale japońscy historycy
przyznają się do 20 tysięcy). Po wojnie temat został przemilczany, aż do lat
90-tych kiedy to byłe niewolnice seksualne zaczęły domagać się swoich praw i
zadośćuczynienia, co sądy nagminnie odrzucały. W 1995 roku premier Murayama
przeprosił za ten bestialski proceder, jednak odmówił przyjęcia przez Japonię
odpowiedzialności prawnej. Na początku XXI wieku temat powrócił za sprawą
premiera Abego, który zaprzeczył jakoby wojsko miało zmuszać kobiety do
prostytucji. Stanowisko to zbulwersowało zachodnie społeczeństwa, które
potępiły japońską mentalność i obojętność, ponaglając Japonię do uznania swoich
win i zadośćuczynienia poszkodowanym kobietom.