środa, 27 marca 2013

Sakura Live

     Każdy kto choć raz przeżył wiosnę w Japonii, wie już, że w nazwaniu jej Krajem Kwitnącej Wiśni nie ma cienia przesady. Wiśnia jest najpopularniejszym drzewem w Japonii, a od naszego rodzimego gatunku różni się brakiem owoców. Rośnie tutaj dosłownie na każdym kroku, wypełniając parki, ulice i skwery. Wiosna jest dla Japończyków najważniejszą porą roku, do której odliczają dni każdej zimy. Już na kilka tygodni przed rozwinięciem się pierwszych kwiatów, w telewizji pojawiają się prognozy przewidujące kiedy to nastąpi, a biały kwiatek możemy znaleźć na puszce piwa, serka czy proszku do prania. Na ekranie TV wyświetlane są mapy wysp, na których możemy sprawdzić dokładny dzień rozpoczęcia kwitnienia. Jeszcze niedawno, czarne, bezlistne gałęzie drzew z dnia na dzień obsypują się białym albo różowym kwieciem. Kiedy pojawią się pierwsze kwiaty, trawniki pokrywają się niebieskimi plandekami - widok, który na zawsze kojarzyć nam się będzie z wiosną w Japonii. W ten sposób grupy przyjaciół czy rodziny rezerwują sobie miejsca pod najpiękniejszymi drzewami, aby po pracy świętować hanami (jap. "oglądanie kwiatów"). W każdej firmie czy instytucji organizowany jest ten wielki piknik, podczas którego Japończycy jedzą ośmiornice i piją sake. Nawet tutaj wkrada się japońska pomysłowość pod postacią przenośnych grilli czy małych kotatsu. Mimo, że sakura zakwita przecież każdego roku, zawsze tak samo zachwyca Japończyków, którzy nawet spóźnieni do pracy, potrafią zatrzymać się i zrobić zdjęcia białym gałązkom. Co wiosnę kwiaty pojawiają się z dnia na dzień i równie szybko znikają, a chodniki i ulice pokryte są białym dywanem. Japończykom ulotność tego niesamowitego widoku przywodzi na myśl przemijanie, a kwitnienie sakury jest symbolem rozpoczęcia nowego etapu. Dla jednych będzie to początek kolejnej pory roku, dla drugich czas nowych postanowień, a dla uczniów i studentów zakończenie i rozpoczęcie roku akademickiego. 
     Tak jak w Polsce na absolutorium zakłada się togę, tak w Kraju Kwitnącej Wiśni dziewczęta przywdziewają tradycyjne kimona (na których motywem przewodnim jest oczywiście sakura). Pierwsze przygotowania do tej ceremonii zaczynają się już w grudniu, kiedy to młode Japonki wybierają najpiękniejsze wzory. Jest to gorący okres dla krawcowych, bo kimona szyte są na miarę, co potrafi nieźle zatrząść rodzinnym budżetem. Dzień absolutorium zaczyna się dla Japonek bardzo wcześnie, ponieważ założenie kimona i tradycyjne upięcie włosów wymagają czasu i pomocy profesjonalistów. W tym roku aż dziesięcioro naszych znajomych opuściło uczelnię. Oglądanie naszych koleżanek w tych tradycyjnych strojach sprawiło nam wiele radości, a widok uniwersyteckiego dziedzińca wypełnionego dziesiątkami im podobnych robił niesamowite wrażenie. 














PRZYGOTOWANIE KARTEK Z GRATULACJAMI DLA ABSOLWENTÓW

KACHA I BEA Z Ia











W DRODZE DO PRACY
IMPREZA POŻEGNALNA

niedziela, 24 marca 2013

Przepraszam, że przepraszam


     Japończycy mają wręcz upodobanie w przepraszaniu za każdą, nawet najmniejszą błahostkę. „Sumimasen” (jap. przepraszam) słyszymy tutaj na każdym kroku, a nasi japońscy bracia przepraszają dosłownie za wszystko. Zdarzyło nam się usłyszeć przeprosiny od kierowcy autobusu, który aby uniknąć wypadku ostro zahamował. Przyzwyczajone do poznańskiej komunikacji miejskiej tylko mocniej złapałyśmy najbliższą poręcz, kiedy z głośnika dobiegł donośny głos kierowcy przepraszający wszystkich pasażerów. Mijając obsługę wielkich samoobsługowych sklepów słyszymy „sumimasen” kilka razy, zanim jeszcze zauważymy istnienie jego autora – „sumimasen”, że układam jajka akurat wtedy kiedy chce pani przejść obok tej półki, „sumimasen”, że karton od soku jest lekko zgnieciony, „sumimasen”, że skończył się szpinak itd.
     Przeprosinom zawsze towarzyszy firmowy, głęboki ukłon, a Japończycy podchodzą do nich zawsze ogromnie poważnie. Całkiem niedawno, Minami Minegishi z japońskiego girlsbandu AKB48, w ramach przeprosin za swoje zachowanie obcięła włosy. Złamała bowiem zespołową zasadę i spędziła noc ze swoim chłopakiem. Dziewczyna nie mogąc znieść świadomości odrzucenia przez koleżanki z zespołu, fanów i społeczeństwo nakręciła czterominutowy film, w którym przeprasza za swoje zachowanie oraz obcina długie włosy, wyrażając w ten sposób swój żal.
     Od 2009 roku 10 grudnia obchodzony jest Narodowy Dzień Przeprosin, a na specjalnie stworzonej stronie internetowej można  za pośrednictwem pięknych Japonek wyrazić swoją skruchę.
     Dla kontrastu, japońskiemu społeczeństwu bardzo trudno jest przyznać się do ciemniejszych kart historii kraju, takich jak zbrodnie wojenne i okrucieństwo, którym zasłynęli w czasie wojen. W czasie II Wojny Światowej armia cesarska utrzymywała w Azji 2000 domów publicznych, do których najpierw trafiały japońskie kobiety, a gdy zaczęło ich brakować – zaczęto sprowadzać je z Korei, czy Chin (mówi się o 200 tysiącach kobiet, ale japońscy historycy przyznają się do 20 tysięcy). Po wojnie temat został przemilczany, aż do lat 90-tych kiedy to byłe niewolnice seksualne zaczęły domagać się swoich praw i zadośćuczynienia, co sądy nagminnie odrzucały. W 1995 roku premier Murayama przeprosił za ten bestialski proceder, jednak odmówił przyjęcia przez Japonię odpowiedzialności prawnej. Na początku XXI wieku temat powrócił za sprawą premiera Abego, który zaprzeczył jakoby wojsko miało zmuszać kobiety do prostytucji. Stanowisko to zbulwersowało zachodnie społeczeństwa, które potępiły japońską mentalność i obojętność, ponaglając Japonię do uznania swoich win i zadośćuczynienia poszkodowanym kobietom.

piątek, 22 marca 2013

VIP - Very Important Paper

     Kolejnym obiektem traktowanym w Japonii z ogromnym pietyzmem są wizytówki. Dostajemy je na każdym spotkaniu biznesowym, konferencji lub w trakcie przypadkowego spotkania. Towarzyszy temu ceremonia dorównująca prawie tradycyjnemu parzeniu herbaty. Japończyk wręczy nam wizytówkę zawsze z najwyższym szacunkiem, dwiema rękami, kłaniając się przy tym nisko. Teraz nasza kolej. Bylejakość nie jest tu wskazana. Owy bezcenny dar należy dokładnie przestudiować, pokiwać z uznaniem głową, podzierżyć chwilę w dłoni, a dopiero później schować w najbardziej godnym miejscu. Zapomnijmy o tylnej kieszeni spodni. Portfel też nie jest wystarczająco nobliwym miejscem. Najlepiej sprawdza się więc wizytownik, choć doszły nas słuchy o istnieniu specjalnych stojaków, na których w czasie ważnych spotkań składane są te ważne kartoniki. Niestety nasze zdobycze spoczywają w niechlubnym portfelu. 



sobota, 16 marca 2013

Money, money, money

     W Japonii pieniądze traktowane są z czcią i nabożeństwem. Już przy pierwszej wizycie w sklepie naszą uwagę zwrócił wyjątkowy sposób w jaki przyjmowana jest tutaj należność i wydawana reszta. Pieniędzy nie powinno się składać, zwijać czy byle jak upychać do portfela - do tej pory nie zdarzyło nam się trafić na pogniecione banknoty, wszystkie wyglądają jak świeżo wydrukowane przez japońską mennicę. Grubsze pieniądze podawane są zawsze obiema rękami, czemu towarzyszy głęboki ukłon, a monety trafiają do naszej dłoni skrzętnie ułożone na paragonie. Co ciekawe, pieniędzy nigdy nie podaje się kasjerowi bezpośrednio, a kładzie się je na specjalnej tacce. Zdarza się, że tacki są dwie - jedna na należność, druga na resztę i często różnią się kolorem.  Nawet najdokładniejsza opowieść o tym jak w Japonii traktowanym jest się w sklepie, w trakcie tak zwykłej czynności jaką są codzienne zakupy, nie jest w stanie oddać grzeczności Japończyków i szacunku jakim darzone są pieniądze. Powszechnie płaci się tutaj gotówką (lub telefonem), Japończycy nie mają przekonania do transakcji kartą i lepiej czują się z wypchanym portfelem. Pomaga im panujące tu bezpieczeństwo, a zgubiony portfel, wraz z całą zawartością, ZAWSZE trafia do właściciela, o czym przekonałyśmy się na własnej skórze. Zapomnijmy też o wypłacaniu pieniędzy w nocy, bankomaty funkcjonują bowiem podobnie jak banki. 

JAPOŃSKI BANKOMAT


niedziela, 10 marca 2013

Goło i wesoło


     Geotermiczna aktywność japońskich wysp objawia się występowaniem gorących źródeł, przy których powstały liczne ośrodki kuracyjne zwane onsenami. Mieszkając w Japonii wręcz nie wypada odmówić sobie wizyty w jednym z tych bardzo popularnych w japońskiej kulturze miejsc. Wiele z nich ma właściwości lecznicze i potrafi zdziałać wszelkiej maści cuda. Wspólna kąpiel w onsenach od stuleci należy do japońskich zwyczajów i dzisiaj traktowana jest podobnie jak weekendowe, rodzinne wyjście do kina, czy parku.
       Zasady zachowania w onsenie są podobne do typowej łaźni publicznej – korzystają z nich zazwyczaj osoby jednej płci. Onseny koedukacyjne to spora rzadkość. Przed wejściem do onsenu wybieramy yukatę spośród kilku wzorów, dostępnych dla pań. Korytarz prowadzi nad do szatni, gdzie zdejmujemy z siebie dosłownie wszystko i odziane jedynie w ten japoński szlafrok możemy zacząć eksplorować cały kompleks. Od tej pory jesteśmy też oczywiście na boso. Onsen na Odaibie (dzielnica Tokio) składa się z kilku części, m.in. 
z tej wspólnej,  gdzie ubrane w yukaty mogłyśmy napić się piwa, zjeść loda o smaku zielonej herbaty, czy pograć na wszędobylskich automatach do gier. Tutaj onsen przypomina nieco najstarsze ulice Kioto. Stamtąd trafiamy do onsenu przeznaczonego dla stóp. Pomarańczowe wdzianka chronią nas przed zimowym chłodem kiedy torturujemy swoje bose stópki, brodząc w płytkiej wodzie, której dno usiane jest wystającymi kamieniami.  Jak zwykle, naszej przeprawie towarzyszy chichot obserwujących nas Japończyków. Ostatnią atrakcją, która na nas czeka są baseny główne. Zanim jednak wejdziemy do jednego z nich, musimy zostawić nasze yukaty w szafce i wyposażone w ręczniczek, którym możemy wytrzeć sobie ewentualnie buzię, kompletnie jak Bozia stworzyła, idziemy się… umyć. Przed kąpielą trzeba bowiem opłukać ciało. Zazwyczaj jest to prysznic, a w tym przypadku studnia z bambusowymi miskami, którymi polewamy się wodą. Śladem Japonek wchodzimy do usytuowanego na zewnątrz, niesamowicie gorącego basenu, kładziemy zwinięty ręczniczek na głowie i próbujemy zażywać relaksujących kąpieli. Choć z początku wymaga to od nas pewnej odwagi, już po chwili zapominamy o obecności dziesiątek innych golasów i wtapiamy się w resztę tego parującego tłumu. Po kąpieli czeka nas pucowanie numer 2. W oddzielonych ściankami boksach, na siedząco, możemy umyć głowę, odżywić włosy, zmyć makijaż – wszystko za pomocą dostępnych kosmetyków. Podobnie jest w szatni. Wszystko jest tutaj wspólne, jednak niczego nigdy nie brakuje, a każdy szanuje tę komunalną własność jak najlepiej potrafi. Są nawet szczotki do włosów, które każdy odbiera ze specjalnego sterylizatora i wrzuca do kosza na te już zużyte, by ponownie zdezynfekowane trafiły na półkę. Posmarowane japońskimi kremami, z rumieńcami na twarzach odhaczamy wizytę w onsenie z naszej japońskiej listy „tu byłam”. :)
























ONSEN W NATURZE :)



wtorek, 5 marca 2013

Znalezione w Japonii...



REKLAMA SKLEPU Z ROBOTAMI - POSTACIAMI Z ANIME (ROBOT OŻYWA (!) O KREŚLONYCH PORACH)


W JAPONII MAJĄ JUŻ TELEPORT ;)