wtorek, 27 listopada 2012

Big city lights


      W sobotę odwiedziła nas Zuzia K.! Miałyśmy niecałe dwa dni, żeby pokazać jej trochę Tokio, zabrać na japońską kolację i dostarczyć jej paru typowo japońskich atrakcji. Udało nam się zobaczyć Ueno, największy park w stolicy, wyglądający najpiękniej na wiosnę, gdy kwitnie sakura.  W drodze do najwyższej części miasta zajrzałyśmy do hałaśliwego salonu pachinko. Jest to japońska gra automatowa, przypominająca połączenie bilardu i pinballa. W nagrodę wygrywa się kolejne kulki, które można wymienić na nagrody rzeczowe lub – pośrednio, ponieważ hazard w Japonii jest nielegalny – na pieniądze.  Zuzia zobaczyła też panoramę Tokio z 45. piętra Tokio Metropolitan Government Building, zaprojektowanego przez słynnego Kenzo Tange, a nawiązującego swoim kształtem do paryskiej Notre-Dame. Stamtąd było już niedaleko do Takeshita Dori – najbardziej kolorowej i chyba najpopularniejszej tokijskiej ulicy, leżącej w rozrywkowej, tętniącej życiem, krzykliwej i migającej światłami telebimów dzielnicy Harajuku. Były zdjęcia z psem Hachiko, przejście najbardziej zatłoczonym skrzyżowaniem świata i małe zakupy. Cały dzień towarzyszył nam wielkogłowy Stich, którego wspólnymi siłami wyłowiłyśmy z automatu, w jednym z tysięcy salonów gier w stolicy. Dzień zakończyłyśmy kolacją w Tsukubie, na którą zabrałyśmy Zuzię do Kura-Udo, jednej z naszych ulubionych japońskich knajpek. Okonomiyaki (jap. "smaż, co chcesz" – rodzaj placków składających się z wielu różnych składników i pieczonych na rozgrzanej blasze), czerwone wino i Zuzia przypadli sobie do gustu.
Następnego dnia przeniosłyśmy się do zabytkowej i spokojniejszej dzielnicy Tokio – Asakusy. Gwoździem programu była oczywiście czerwona Sensō-ji (lub inaczej świątynia bogini Kannon w Asakusie), będąca najstarszą świątynią w Tokio (645 r.). W tej części miasta można też przejść się brzegiem Sumidy i zobaczyć wznoszącą się nad miastem Tokyo Sky Tree – najwyższą wieżę telewizyjną świata (634 m.n.p.m.) oraz charakterystyczny płomień na budynku browaru Asahi. 



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz