piątek, 30 listopada 2012

5 o'clock


Ścieżka dźwiękowa do dzisiejszego posta ;)

    Dziś miałyśmy wyjątkową okazję uczestniczyć w japońskiej ceremonii herbacianejHerbata jest znana ludziom na całym świecie, jednak nigdzie nie celebruje się jej przygotowania i picia tak, jak w Japonii. W ceremonii herbacianej wykorzystuje się matche. Jest to sproszkowana, zielona herbata, która trafiła do Japonii w XII wieku z Chin, za pośrednictwem mnichów Zen, którzy pili ją w celu oczyszczenia umysłu podczas medytacji. Dostrzegano w niej też właściwości lecznicze i wykorzystywano w medycynie. 




     Początkowo celebracja ta była przywilejem klas wyższych i towarzyszyła każdemu oficjalnemu spotkaniu. W XVI wieku rytuał ten został szczegółowo opisany  i nazwany chadō  (jap. droga herbaty). Filozofię tę najlepiej wyrażają cztery słowa: wa, kei*, sei i jaku (jap. harmonia, szacunek, czystość i spokój ducha). Mimo upływu lat tradycja parzenia herbaty jest ciągle żywa i nadal towarzyszy Japończykom w szczególnych okazjach.

*Kei to także imię naszego kolegi z pracy i rzeczywiście przedstawiając się, podał nam takie jego znaczenie


                               ***

     Mimo, że nasza ceremonia herbaciana miała miejsce w niewielkim uniwersyteckim holu, a nie w pawilonie herbacianym, w pięknym, japońskim ogrodzie, gospodyni udało się odtworzyć atmosferę tego niezwykłego rytuału. Gdy usadowiłyśmy się wygodnie przy najbliższym stole, okazało się, że jest to miejsce zarezerwowane dla najważniejszych gości, z których pierwszy z lewej jest gościem honorowym, a był nim nie kto inny jak Madzia HB. Osoba ta jako jedyna ma prawo porozumiewać się z gospodarzem ceremonii. W tle znajdowała się tokonoma – specjalne miejsce, przeznaczone do eksponowania przedmiotów, w którym znajdował się zwój z wykaligrafowaną sentencją zen, nawiązującą do ceremonii i gałązka symbolizująca obecną porę roku.



w tle widoczna tokonoma


     Po krótkim wstępie każdy z nas miał okazję skosztować słodkiego, japońskiego przysmaku z masy ryżowej, który należało w całości spożyć przed wypiciem herbaty lub schować w prawym rękawie kimono (jeśli się takowe posiada) i dyskretnie zjeść je później. Następnie gospodyni rozdała czarki i przystąpiliśmy do głównej części ceremonii. Zanim jednak ugasiłyśmy pragnienie musiałyśmy wykonać kilka rytualnych gestów, najważniejszych w tej nieco teatralnej celebracji:



    Matcha przygotowana przez gospodynię trochę podniosła nam ciśnienie, a co więcej przypominała w smaku dość mocną kawę.  W tym miejscu należy dodać, że ten rodzaj zielonej herbaty nie należy do najtańszych (100g/120zł) i nie cieszy się dużą popularnością wśród naszych znajomych, niektórzy twierdzą nawet, że jej po prostu nie lubią.

     Na koniec miałyśmy okazję same przygotować matche, co okazało się nie lada wyzwaniem i wymagało nieco wprawy w posługiwaniu się bambusową trzepaczką. Herbata musi mieć bowiem piankę! 

































w drodze na ceremonię herbacianą - jesień w Japonii


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz